czwartek, 9 stycznia 2014

Coś słodkiego - bajaderki korzenne



Nie o szyciu. O żarełku. A precyzyjniej rzecz ujmując o czymś, co ratuje nas zawsze z opresji – czekoladowym buziozapychaczu.
Odkąd mój kalendarz ciążowy przeskoczył na 6. miesiąc, mam pierońską ochotę na słodycze (nie pisałam, że jestem w stanie błogosławionym? No to piszę – jestem i za ok. 2 tygodnie stanę się mamą dwóch córek).
No i biegam jak kot z pęcherzem od szafki do szafki, oglądam podchoinkowe słodycze córki, które jakimś cudem jeszcze nie zaginęły w otchłaniach żołądka i… zaciskam zęby, żeby tylko nie pochłonąć czegoś, co nie należy do mnie. Zaraz pojawiłoby się wypowiedziane gdzieś za moimi plecami pytanie „gdzie jest MÓJ <tu należy umieścić nazwę jakiegoś produktu cukromającego>?” Nie chciałabym ściemniać, że w nocy nawiedzili nas kosmici z planety Glukoza i że musiałam podarować im coś słodkiego, bo inaczej zamieniliby mnie w mały, błyszczący okruszek białego cukru…
Dlatego postanowiłam poszperać w moich kuchennych zapasach, pozbierać wszystko, co nada się do zrobienia śmieciowego „czegoś słodkiego” i zrobić sobie bajaderki DIY.

Ktoś zainteresowany? No to przepis udostępniam, a nuż ktoś ma podobny problem.

składniki:

- ok.500 g resztek ciasta (ja akurat wykorzystałam przeleżaną babkę noworoczną), ale mogą to być także sklepowe herbatniki, czy biszkopty
- 1/3 kostki masła
- 100 g mleka
- 2 łyżki ciemnego kakao
- kilka kostek czekolady
- jak ktoś lubi: rodzynki, wiórki kokosowe, orzechy, migdały (w kwestii bakalii można popuścić wodze fantazji)
- łyżeczka przyprawy korzennej
-  1/3 szklanki cukru (choć to kwestia gustu, bo jeśli ktoś posiada limit na przyswajalność słodyczy, to można z niego zrezygnować całkowicie)
- do obtoczenia: cukier trzcinowy i zblenderowane orzechy

I teraz do rzeczy. Resztki ciasta potraktowałam blenderem, a masłu zgotowałam kąpiel w mleku, dosypując cukier i kakao. Kiedy wszystko w rondelku stało się cieczą, dosypałam do niej zmielone ciasto, kostki czekolady oraz przyprawę korzenną. Drewnianą paciochą (czyt. łyżką) wymieszałam składniki i poczekałam (nie)cierpliwie aż masa zgęstnieje (coby się ją dobrze w rękach formowało). A później ulubiona część – papranko. Zmoczyłam dłonie i wio, ulepiłam z masy kuleczki wielkości hm, piłeczki pingpongowej. Na koniec obtaczamy je w cukrze trzcinowym zmieszanym z orzechami, wsadzamy na kilka godzin do lodówki, a następnie rzucamy się na nie i pożeramy ze smakiem. Możemy też poczęstować rodzinę, oczywiście.





12 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaa! mniam! ślina mi próbuje uciec na klawiaturę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zalecam więc szybki bieg do kuchni, dorwanie składników i do roboty. Szybko, łatwo, bez pieczenia a szczęście murowane ;)

      Usuń
  2. Bardzo dobry i bardzo praktyczny przepis :)
    Sama regularnie robię takie kuleczki vel. ziemniaczki, tyle że wielkości pralinek (takich jak, np. ferrero rocher) i z nieco mniejszą ilością składników. Mniam!
    Na spotkaniach towarzyskich schodzą jak świeże bułeczki. A może nawet i lepiej ;)?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, szkoda tylko, że tak szybko się je zjada. Rzadko doczekują dnia następnego, eh

      Usuń
  3. To czytam, że córa prawie książkowo (a przynajmniej staro-babcinie-wierzeniowo) miała ochotę na słodkie ;)?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na bloga http://zyraffka-agraffka.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html
    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super! u nas czesto bywają momenty pt: "musimy zjeść coś słodkiego". zazwyczaj wtedy kiedy słodkiego nic nie ma.. następnym razem przypomnę sobie o Twoich bajaderkach :) ps: czy teraz spodziewasz sie blizniaczek? czy mialas na mysli ze zostaniesz mama 2 córek- wliczając starszą?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, tak, miałam na myśli również pierworodną - 5letnią pannę Z. ;)
    Bajaderki w takich momentach sprawdzają się świetnie, tylko, że na przykład w moim domu sama się nimi zajadam, reszta zdecydowanie woli inne gatunki jedzeniowych czasoumilaczy. W każdym razie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Nie omieszkam zrobić przy najbliższej wizycie ;)

      Usuń