Kiedy jeszcze nie sięgałam głową ponad stół, lato było latem, a zima zimą, to mama zbudowała dla mnie dom.
Miał on okna, w których zawieszone były koronkowe firanki, w każdym pomieszczeniu widniała tapeta w innym wzorze, a na suficie wisiały sobie lampy z wielobarwnymi abażurami. I naprawdę świeciły! Te lampy, rzecz jasna.
A dom ten zbudowany był z pudełek. Po butach maminych i tatowych.
Dziś sama jestem mamą, więc cóż mogłabym dla niej zrobić jak nie domek dla wszelkich plastikowych ludków? Jest skromniejszy od tego, który zrobiła moja mama, nie ma okien, ni ścian kolorowych, ale za to jest ciut solidniejszy i... banalnie prosty w wykonaniu. No, o ile jest się w posiadaniu ściennego organizera tego typu:
Powyższy organizer zakupił mój fadernix w Lidlu, po czym nam go sprezentował. Tylko, że nie bardzo wiedziałam jak go spożytkować. Aż pojawiła się niespodziewana myśli i powstał domek. O taki:
Wystarczyło tylko powycinać z czerwonego filcu dachówki, poprzyklejać je na tekturkę, ręcznie przyszyć i poprzestawiać szufladki. Voila!
A dziś sobota. Leniwa i przyjemna, bo w głośnikach głos Keenan'a.
Zosia to ma szczęście, że ma taką zdolną i kreatywną mamę. Domek już kiedyś chwaliłam, ale powtórzę jeszcze raz: dobra robota!
OdpowiedzUsuńMoże jak już będę mieć swoją pociechę, to będziesz przyjmować zamówienia na takie cuda.
Pozdrowienia!
świetny pomysł z tym domkiem!
OdpowiedzUsuńpomysł bardzo fajny, zupełnie inny/:)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł:) szacun♥
OdpowiedzUsuńobserwuje
zapraszam do nas:)
Mama, super ten domek! Extra pomysl. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń:)) no super daszek, od razu domek wygląda niemarketowo
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba przeróbka
OdpowiedzUsuńPrawdziwe cudeńko! Rewelacja:)
OdpowiedzUsuń